BARBAPAPA RATUJE ŚWIAT

Tekst opublikowany w magazynie KIKIMORA, #8 2011

Barbapapa wygląda jak uśmiechnięte różowe jajo. Umie się zmienić w łódź podwodną, helikopter i w co tylko zechce. W szalonych przygodach towarzyszą mu równie zwinni Barbamama oraz Barbadzieci. Wspólnie przemierzają świat i pomagają zwierzętom. Od kilkudziesięciu lat zyskują sobie przyjaciół wśród dzieci na całym świecie.


Barbapapie stuknęła czterdziestka. Jestem ciekawa, jak urodziny bestsellerowego bohatera obchodzili twórcy książek i filmów o nim – Annette Tison i Talus Taylor. Zastanawiam się, czy jeszcze pracują i czy zechcą udzielić wywiadu. Jakby nie patrzeć, Annette ma prawie siedemdziesiąt lat, a Talus dobiega osiemdziesiątki. Może mają dosyć niesłabnącego zainteresowania serią, która doczekała się tłumaczeń na kilkadziesiąt języków, i przeszli na zasłużoną emeryturę? Ślę maile, gdzie się da, i zastanawiam się nad fenomenem Barbapapy.

Różowy stwór to romantyczny radykał. Razem z ukochaną Barbamamą i siedmiorgiem dzieci opuścił męczące miasto i ruszył na poszukiwanie lepszego miejsca do życia. W otoczeniu pięknej przyrody własnym sumptem zbudowali dom. Każde z dzieci mogło tam rozwijać swoje zainteresowania, malując obrazy, grając na instrumentach muzycznych czy uprawiając sport. Wspólnie poświęcili się ratowaniu przyrody. W swoich akcjach bywali bezkompromisowi. Pogonili niejednego myśliwego gdzie pieprz rośnie. Nie wahali się popsuć koparek i buldożerów, które chciały zburzyć ich dom, by w jego miejscu mogło powstać blokowisko. Barbapapa i jego bliscy używają swoich talentów, by zmieniać świat na lepsze. Podobnie robią twórcy serii, którzy od kilku dekad dostarczają dzieciom rozrywki, pokazując im, o co warto walczyć. Jak głosi legenda, studentka architektury Annette Tison i pochodzący z San Francisco nauczyciel biologii i matematyki Talus Taylor poznali się w Paryżu. Podczas spaceru po Ogrodzie Luksemburskim Taylor usłyszał jak dziecko prosząc o coś rodziców powtarza „baa baa baa baa”. Tak to przynajmniej brzmiało dla nieznającego francuskiego Amerykanina. Określenie bardzo mu się spodobało. Jak się później okazało, chodziło o watę cukrową zwaną we Francji „la barbe à papa”, co dosłownie oznacza brodę taty. Później w restauracji para wymyśliła postać inspirowaną watą cukrową. Na serwetce narysowali okrągłego ludzika. Wiedzieli, że będzie różowy i będzie umiał zmieniać się, w co zechce. Chcieli stworzyć bohatera, którego łatwo będą mogły narysować dzieci. W przypadku zmieniającego kształt Barbapapy każdy portret jest udany.

W pierwszej książce Tison i Taylora Barbapapa wyrósł w ogrodzie chłopczyka o imieniu François. Mała kulka z oczami rozwijała się pod ziemią, aż osiągnęła kształt i wielkość dorodnego Barbapapy. Osobnik ten był wielki, pomieściłoby się w nim z dziesięciu ludzi. Różowy gigant okazał się łagodny i od pierwszego wejrzenia wzbudzał sympatię. François chciał, by zamieszkał z jego rodziną. Pomysł ten nie spodobał się rodzicom chłopca. Barbapapa trafił do zoo, ale uwięziony w małej klatce był bardzo nieszczęśliwy. Aż strach pomyśleć, jakby to się skończyło, gdyby nie odkrył swojego talentu do przeistaczania się, w co tylko chce. Zrobił się długi i chudy i przecisnął przez kraty. Na wolności bawił się ze zwierzętami, co bardzo nie spodobało się dyrektorowi zoo. Barbapapa został z niego wyrzucony. W mieście nie mógł sobie znaleźć miejsca, nie chciano go wpuścić do kina ani hotelu, wprowadził zamieszanie w ruchu drogowym, czym podpadł policji. Zła passa Barbapapy się zmieniła, gdy dzięki swej sile i zręczności uratował ludzi z pożaru. A kiedy jeszcze złapał groźnego geparda, został bohaterem. Burmistrz wręczył mu medal i od tej pory Barbapapa stał się pełnoprawnym członkiem lokalnej społeczności. Rodzice François przyjęli go z otwartymi rękami i zbudowali dla niego domek w swoim ogrodzie. Od tej pory dobroduszny stwór żył wśród przyjaciół. Chodził z François do parku, gdzie przybierał różne kształty ku uciesze dzieci. Książka kończy się ilustracją, na której widzimy Barbapapę przed swoim domem w otoczeniu przybranej rodziny. Machają do czytelników. Podpis głosi „Tu mieszka Barbapapa. Kto chce, może go odwiedzić.”

Dostaję wiadomość, że Annette Tison i Talus Taylor zgodzili się udzielić wywiadu! Przesłali mi zdjęcie. Z portretu patrzą na mnie uśmiechnięci twórcy Barbapapy. Talus obejmuje Annette. Wyglądają młodzieńczo i radośnie. Miło patrzeć na dwoje artystów, którzy osiągnęli komercyjny sukces, tworząc bajki z potrzeby serca. No i jeszcze ta miłość! Prawie od pół wieku są razem, zupełnie jak Barbapapa i Barbamama.

W poszukiwaniu swojej drugiej połowy Barbapapa objechał świat. Był w Indiach i Nowym Jorku, pytał możnych tego świata i biedaków, ale nikt nie umiał mu powiedzieć, gdzie ją znaleźć. Zrozpaczony wrócił do domu, gdzie czekała go niespodzianka. W jego własnym ogrodzie spod ziemi wyskoczyła Barbamama! Była czarna i kształtna niczym gruszka. Barbapapa z zachwytu zmienił się w serce. Jak to Barbapapy mają w zwyczaju, postanowili być już zawsze razem. Barbapapa i Barbamama przytuleni oglądali gwiazdy i razem zamieszkali w domku w ogrodzie. Szybko zdecydowali się na powiększenie rodziny. Posadzili w ziemi siedem nasionek. W niedługim czasie wyrosły z nich Barbadzieci. Rodzice byli zachwyceni! W ich życiu pojawili się: zielona muzykalna Barbalala, pomarańczowa Barbotine – zapalona czytelniczka książek, fioletowa pięknisia Barbabelle, żółty, kochający zwierzęta Barbidou, niebieski bystrzak – wynalazca Barbidul, czerwony mięśniak Barbidur oraz czarny futrzasty artysta Barbouille. Wysyłam pytania do Annette Tison i Talusa Taylora. Mam ich całe mnóstwo. Pytam o edukację, ekologię, przyszłość Ziemi, czyli tematy, które wielokrotnie poruszali w swoich książkach i filmach. Proszę o rady na temat udanego rodzicielstwa, bo przecież każdy chciałby mieć takich rodziców jak Barbapapa i Barbamama. Nurtuje mnie kwestia, czy autorzy mają siedmioro dzieci, ale uznaję, że o to pytać nie wypada. Pytam za to o egzotyczne podróże twórców, podczas których zbierali materiały o zwierzętach z różnych stron świata.

Główny temat „Barbapapy” to ratowanie przyrody przed zniszczeniem. Kolorowa rodzina nieraz wyruszała w świat, żeby walczyć z myśliwymi zabijającymi zwierzęta dla futer i trofeów. Dzięki nim do rodziców powróciły małe słonie, małpy i tygrysy porwane i zabrane do zoo. W jednej z książek Barbarodzina przeprosiła zwierzęta za wycięte przez siebie drzewa i przestawiła się na energię odnawialną. W innej pomogła znaleźć nowe mieszkanie sowom i wydrom z walącego się dębu. Jedna z części serii dotyczy sytuacji całej planety. Zanieczyszczenie wody i powietrza osiągnęło taki poziom, że zwierzęta zaczęły chorować. Bohaterowie leczyli je i chronili przed kłusownikami. Założyli rezerwat przyrody, który wkrótce został otoczony przez szare zadymione miasto. Sytuacja stawała się nieznośna. Barbapapa i jego rodzina zbudowali statek kosmiczny. Zabrali zwierzęta na pokład i odlecieli na inną, czystą planetę. Na zniszczonej Ziemi smutni ludzie chodzili po ulicach w maskach gazowych. Tęsknili za zwierzętami: ptakami, motylami, rybami. W końcu zabrali się za porządkowanie Ziemi. Posadzili drzewa, oczyścili rzeki, zburzyli fabryki i wyrzucili samochody. Barbapapa i jego rodzina dostrzegli przez teleskop, że Ziemia jest znów zielona i zdolna do zamieszkania. Powrócili więc ze zwierzętami wśród wiwatów czekających na nich ludzi. Zapoczątkowana w latach 70. XX wieku seria jest niepokojąco aktualna. Dzikie zwierzęta dalej giną z rąk kłusowników, zatrucie środowiska rośnie. Cała nadzieja w Barbapapie i jego przyjaciołach dzieciach.

Przychodzi długo wyczekiwana wiadomość od Talusa Taylora. W imieniu swoim i Annette Tison odpowiada na część pytań. Twórcy „Barbapapy” okazali się być skromni i tajemniczy, tak jak ich bohaterowie.

Barbapapy to nie ludzie, rośliny ani zwierzęta. Czym właściwie są?
Barbapapy pochodzą ze snów dzieci.

Jak wygląda proces powstawania książek o Barbapapach? Jak dzielicie pracę między siebie?
Nie mamy stałego podziału pracy. To się zmienia w zależności od tego, nad czym pracujmy. Ale jedną rzecz muszę powiedzieć. Prawdziwym barbapapowym geniuszem jest Annette. Ona jest z nas najbardziej utalentowana, w jej pracach jest ciepło, które wyczuwają dzieci.

Jakie były początki pracy nad serią?
Pojechaliśmy do Bolonii na targi książki dziecięcej. Tam poznaliśmy wydawców z wielu krajów. Nasza pierwsza książka powoli zdobywała czytelników, a my już robiliśmy następną, tak bardzo nam się to spodobało.

A jak powstały filmy o Barbapapie?
Sami zrobiliśmy dwuminutowego pilota, bo bardzo chcieliśmy zobaczyć, jak będzie wyglądał Barbapapa w wersji animowanej. Potem dalej nadzorowaliśmy produkcję filmów o Barbapapie. Sami robiliśmy storyboardy i rysowaliśmy główne postaci, reżyserowaliśmy historie. Zależało nam na tym, żeby charakter serii został zachowany. To wymagało wiele pracy z naszej strony, ale woleliśmy zachować kontrolę nad kształtem filmów.

Jakie są wasze ulubione książki dla dzieci?
Wiele najwspanialszych baśni zostało zebranych przez braci Grimm. Grimmowie odkryli piękno tych historii przekazywanych przez wieki przez bajarzy, wystawianych przez teatry uliczne. Każdy z opowiadających nieznacznie je modyfikował. Na kształt historii miały też wpływ dzieci, które słuchały ich z zapartym tchem. Jednym z najwspanialszych autorów dziecięcych był Carlo Collodi, twórca Pinokia. Z kolei moją ulubioną współczesną włoską autorką jest Elisabetta Dami, twórczyni serii o Geronimo Stiltonie.

Barbapapa ma czterdzieści lat. Ostatnio ukazała się kolejna książka o przygodach bohaterów na Marsie. Jakie macie plany na przyszłość?
Nowa fala zainteresowania Barbapapą wynika z tego, że ludzie, którzy lubili tę bajkę w dzieciństwie, sami są teraz rodzicami i chcą ją czytać swoim dzieciom. Czujemy się lojalni wobec tych pierwszych fanów naszej serii i staramy się kontynuować pracę nad książkami o Barbapapie, żeby zrobić przyjemność ich dzieciom.

Na koniec pytanie od pewnego sześcioletniego fana Barbapapy: Jak to możliwe, że Barbapapy wyrastają z nasion i skąd można te nasiona wziąć?
Jak się sadzi dużo roślin, to między ich nasionami mogą się znaleźć nasiona Barbapapy. Nasza rada dla dzieci jest taka: sadźcie dużo kwiatów i obserwujcie, jak rosną!

Joanna Sanecka