Tekst opublikowany na portalu WAW, czerwiec 2011
Ulica Łęczycka, malutka przecznica Filtrowej, przy której stoją trzy domy na krzyż, zajmuje pierwsze miejsce w Warszawie pod względem liczby odholowywanych samochodów.
Tak twierdzi straż miejska, która od rana do nocy spisuje tam nieprzepisowo zaparkowane auta przed wywiezieniem ich w siną dal. A wywozi się je na potęgę bo każde miejsce po odholowanym samochodzie zostaje szybko zajęte przez kolejnego kandydata do wywózki. Straż spisuje, pomoc drogowa zabiera, dzieci się cieszą bo jest co oglądać. Tylko kierowcy nie odnajdujący swych aut tam gdzie je zostawili smutno wpatrują się w znak zakazu parkowania z tabliczką przedstawiającą auto na lawecie. Gdyby wiedzieli kto za tym wszystkim stoi...
Od pewnego czasu w autach blokujących chodniki w okolicach Filtrów ktoś podnosił wycieraczki. Mijały miesiące, akcja wycieraczkowa nie przynosiła skutku, samochody dalej stały gdzie popadnie. Wtedy nastąpiła zmiana organizacji ruchu na Łęczyckiej i okolicznych uliczkach, wyznaczono strefy parkowania a resztę opalikowano i obstawiono znakami zakazu. Kierowcy za bardzo się tym nie przejęli i nie zmienili nawyków ale tajemniczy bojownik o prawa pieszych wprost przeciwnie. Teraz mści się na właścicielach nieprzepisowo zaparkowanych aut na okrągło wzywając straż miejską.
Na Starej Ochocie jest mało miejsc parkingowych. Uliczki powstałe w czasach gdy samochód był ewenementem są dziś tak pozastawiane, że trudno nimi przejść i przejechać. Samochody blokują chodniki, rozjeżdżają trawniki, zajmują parkowe alejki. Próby cywilizowania kwestii parkowania spotykają się z niechęcią kierowców, którzy zakładają, że miejsca parkingowe im się należą a komfort pieszych, miejska zieleń czy estetyka okolicy są sprawami drugorzędnymi. Ideałem byłoby stworzenie większej liczby miejsc parkingowych poprzez wybudowanie wielopoziomowych garaży. Na to się na razie nie zanosi i w ogóle nie wiadomo czy kiedykolwiek nastąpi.
„A gdzie mam zaparkować skoro nie ma miejsc? Ma pani jakiś pomysł?!” wrzasnął oburzony jegomość, któremu zwróciłam uwagę, że park to nie parking. Pomysł owszem mam, najlepiej byłoby gdyby jegomość nie mógł zaparkować nigdzie w okolicy. Marzy mi się połączenie Parku Wielkopolski z Polem Mokotowskim nad wkopaną w tunel Wawelską i Filtrowa jako deptak. Jak miło byłoby przejść się albo przejechać rowerem po spokojnej, cichej okolicy, usiąść w kawiarnianym ogródku po środku Filtrowej i wypić kawę z widokiem na sięgającą po horyzont zieleń. Dla takiej przyjemności bez żalu zrezygnowałabym z możliowści podjechania pod dom. Ech, marzenia... Na razie nie pozostaje nic innego jak obserwacja samowolki parkingowej i okrutnej zemsty tajemniczego bojawnika o prawa uciśnionych z Łęczyckiej.
Joanna Sanecka